Najnowsze tematy:
Humorystyczne rysunki prosto z Tatr autorstwa Zygmunta Pytlika! |
||
|
Najlepsze kawały o Bacy i turystach!
|
|
|
* * *
Wychodzi baca przed chałupę. Spogląda na stadko owieczek i uśmiecha się:
- Jak sułtan... Normalnie jak sułtan... * * *
Baca łapie okazję na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta:
- A co to panocku, za znacek z psodu? - To? - mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa - to taki celownik, jak kogoś złapie w ten celownik, to już na pewno trafię. - Aha. Po kilku kilometrach patrzą, a tu drogą jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi: - A weźcie, panocku, tego cłowieka w ten celownik... Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chciał iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty, chwilę potem baca się odzywa: - Iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie roztworzył drzwi to byśmy go w ogóle nie trafili. * * *
Baca na hali liczy owiecki i podchodzi do niego turysta i pyta:
- Baco, ile tam jest tych owiecek po lewo??? Baca odpowiada: - 235. Turysta paczy podejrzliwie i pyta: - A tam na hali to ile ich będzie? - 97 - odpowiada baca. - Baco, jak wy to robicie, że tak szybko je liczycie? - A dyć panocku bardzo prosto. Normalnie lice se kopytka i dziele przez cztery. * * *
Rozmawia dwóch górali:
- Baco, a jak ja bym się przespał z waszą żoną, to jak by my wtedy byli? Kumy? Szwagry? - Wtedy to by my byli kwita. * * *
Wraca pijany baca do domu i żeby nie denerwować żony poszedł spać do stodoły.
Rano żona się budzi, szuka męża. Nigdzie go nie może znaleźć. Wchodzi do stodoły i coś tak strasznie śmierdzi. Pyta się bacy: - Co znowu żeś się ochlał? To dlatego tak śmierdzi? - A wyobraź sobie, że wracasz w nocy do domu, przechodzisz obok cmentarza a z grobu wychodzi ręka i mówi: chodź... chodź.. to co byś wtedy zrobiła? - No chyba bym umarła. - No widzisz a ja żem się tylko zesrał. * * *
Tatry. Mgła jak mleko. Przy szlaku siedzi baca z turystą. Ćmią
fajeczkę i papierosa: - Oj baco, baco... - Łoj turysto, turysto... - Oj lubicie wy owieczki, panie baco, lubicie... - Łoj, łodwalcie się! Nie trza było leźć w góry w tym kozuchu, panie turysto... * * *
Idzie sobie turysta i w pewnym momencie zauważa Bacę i pyta:
- Baco, co robicie? - A nic takiego, piore tylko kota. - Kota? Przecież kota się nie pierze. Na to Baca: - A co wy tam turysto wicie, kota się pierze. Za parę godzin turysta wraca z powrotem. Patrzy a kot leży nieżywy. I zwraca się do Bacy: - A nie mówiłem, że kota się nie pierze?! A Baca na to: - Pierze się, pierze, ale sie nie wykręco. * * *
Turysta w wakacje zachodzi w deszczu do bacówki, baca gościnnie częstuje go gorącą strawą, turysta zajadając spostrzega, że do talerza leci mu z góry woda...
- Baco dach ci przecieka! - Wim... - To dlaczego nie naprawisz?! - Ni mogę, przecież dysc pada. - To dlaczego nie naprawisz, kiedy nie pada?!! - A bo wtedy nie cieknie... |
|
|
|
Przepraszamy, nie znaleziono dokumentów spełniających te kryteria.