Juhas widzi bacę prowadzącego duże stado owiec. - Dokąd je prowadzicie? - Do domu. Będę je hodował. - Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie będziecie je trzymać? - W mojej izbie. - Toż to straszny smród! - Trudno, będą się musiały przyzwyczaić.
* * *
Baco, co robicie, jak macie wolny czas?
- Siedzem i dumiem...
- A jak nie macie czasu?
- To ino siedzem...
* * *
W Morskim Oku, w przerębli kąpie się baca. - Baco, nie zimno wam?! - pytają się turyści. - Ni. - Ciepło? - Ni. - A jak wam jest? - Jędrzej.
* * *
Siedzi Baca na drzewie i piłuje gałąź na której siedzi, przechodzi turysta: - Baco spadniecie! - Ni, nie spadnę! - Spadniecie! - Ni! - No mówię wam, że spadniecie! - Eeee, ni spadnę! Nie przekonawszy bacy Turysta poszedł dalej. Baca piłował, piłował aż spadł. Pozbierawszy się popatrzy za znikającym w oddali turystą i zdziwiony rzekł: - Prorok jaki, czy co?
* * *
Przychodzi baca do ubikacji. Czeka, czeka, wszystkie kabiny zamknięte. Zniecierpliwiony zapytuje:- Je tam kto? W odpowiedzi dochodzi go zduszony głos: - Tu się ni je, tu się sro!
* * *
Góral mówi:
- Tak to prawda, telewizja kłamie nawet w prognozie pogody! bo gdy w Warszawie spadnie 30 cm śniegu to krzyczą, że klęska żywiołowa, a jak u mnie chałupa po dach zasypana to gadają, że są dobre warunki narciarskie.
* * *
Zaszedł raz zmęczony i głodny turysta do Bacy.
- Baco macie coś do zjedzenia? - A jużci. Maryna podaj cofkę. Turysta zjadł i pyta: - Dlaczego ta zupa nazywa się cofka? - Ja jodłem cofło mi się, żona jodła cofło jej się, pies jodł cofło mu się, Maryna dawaj miskę, bo turyście się cofło.
* * *
Wywiad z bacą:
- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy? - Rano wyprowadzam owce, wyciągam flaszkę i piję... - Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie książka. - Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczora. A wieczorem idziemy do Franka i tam czytamy jego rękopisy.
|